Rachel codziennie wsiada do pociągu o tej samej godzinie, 8:04. Codziennie też jedzie tą samą trasą, ogląda te same domy. Do jednego przywiązała się na tyle, że nadała nawet imiona mieszkającemu tam małżeństwu, wymyśliła sobie idealne życie tej dwójki ludzi. Pewnego dnia w ich ogrodzie widzi jednak coś szokującego, a dzień później okazuje się, że kobieta, którą tak dobrze znała, zaginęła. Bohaterka próbuje na własną rękę dowiedzieć się, co tak naprawdę się stało i kto za to odpowiada.
Muszę powiedzieć, że Rachel jest postacią, którą trudno polubić. Podobnie zresztą jak Anna i Megan, dwie inne bohaterki i zarazem narratorki. Żadna z nich nie jest idealna, każda ma na koncie większe lub mniejsze grzeszki. Może z pozoru są szczęśliwe, ale tak naprawdę w życiu codziennym borykają się z wieloma problemami. I na tym opierają się fabuła i akcja książki, na zmaganiach z przeciwnościami - niemal każdego dnia. Co prawda "Dziewczyna z pociągu" figuruje jako thriller psychologiczny, ale w pewnych momentach można doszukać się w niej klasycznego kryminału - to miejsca, w których Rachel próbuje rozwiązać zagadkę zaginięcia "jej" Jess. Stara się poznać odpowiedzi na nurtujące ją pytania, niestety z różnym skutkiem.
Narratorkami są trzy różne kobiety, a dzięki temu, że Paula Hawkins powoli, ale systematycznie odkrywa poszczególne karty rozgrywki, na początku nie wiemy o nich zbyt wiele. Dopiero z czasem dowiadujemy się, w jaki sposób łączą się ich losy - czego nawet same bohaterki nie są świadome. Narracja w pierwszej osobie bardzo mi się podoba, zawsze lubiłam taką formę przedstawienia świata. Dzięki temu możemy zgłębić psychikę bohaterek, poznać ich myśli i uczucia, a o to przecież w powieści psychologicznej chodzi. Taki sposób prowadzenia narracji to, moim zdaniem, duży plus. Również dialogi brzmią autentycznie - nie ma w nich sztucznych frazesów, są po prostu prawdziwe.
Samą książkę przeczytałam dość szybko, byłam pochłonięta lekturą nawet w drodze z przystanku autobusowego do domu. I właściwie to... nie wiem czemu. Bo powieść jest niepozorna, nie wciąga aż tak, jak się spodziewałam. Sama historia też nie jest według mnie aż tak oryginalna. To uczucie trudne do opisania, bo mimo tego, że wiem, iż "Dziewczyna z pociągu" nie jest bez wad, to jednak jest w niej coś, co nie pozwala po prostu odłożyć jej na stolik i zająć się czymś innym. To z pewnością świetny debiut pisarski pani Hawkins.
"Dziewczynę z pociągu" postanowiłam kupić po przeczytaniu wielu dobrych recenzji i rekomendacji. Sięgnęłam po nią teraz, ponieważ za kilka miesięcy, pod koniec września, do kin wejdzie film na podstawie tej książki. Lubię najpierw przeczytać pierwowzór, a później skonfrontować go z adaptacją.
Mimo że po tej powieści spodziewałam się czegoś zupełnie innego (byłam chyba bardziej nastawiona na czysty kryminał), to jednak cieszę się, że ją przeczytałam i z tego miejsca chcę polecić lekturę wszystkim, którym ten temat wydaje się interesujący. Nie tylko kobietom, chociaż mam wrażenie, że to właśnie dla kobiet została napisana ta powieść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz