Jako że staram się opisywać tutaj wszystko, co czytam, tym razem padło na komiks. Nimona to praca Amerykanki, Noelle Stevenson. Ci, którzy interesują się rynkiem komiksów, mogą ją kojarzyć z serii Lumberjanes, która miała być niby mini-serią, ale, jak to w Stanach bywa, ku zadowoleniu jednych (i oczywiście niezadowoleniu drugich) zaczęła być wydawana jako regularny miesięcznik.
Nimona jest kilkunastoletnią dziewczyną, która pewnego dnia zjawia się pod drzwiami złoczyńcy, Ballistera Blackhearta. Pragnie być jego sidekickiem i razem z nim uknuć plan, który miałby doprowadzić do upadku pewnej Instytucji. Nic nadzwyczajnego, tyle że Nimona okazuje się być... zmiennokształtną. Fakt, że może przemieniać się właściwie w każde zwierzę (oraz osobę) jest źródłem wielu zabawnych sytuacji. Ballister natomiast jest byłym rycerzem, który wskutek pewnego wypadku stracił rękę, zyskał za to wroga - Ambrosiusa Goldenloina.
Tak oto kończy się pierwszy rozdział komiksu. :) |
Oczywiście całość trzeba czytać z przymrużeniem oka, chociażby dlatego,
że miejsce akcji to średniowieczne królestwo, a mimo to bohaterowie
korzystają z dobroci mediów i komunikacji internetowej. :) Zarys fabuły wydaje się prosty i tak naprawdę niczym nie wyróżnia się spośród innych amerykańskich komiksów. No, może oprócz tego, że nie opowiada o superbohaterach. Między innymi właśnie to skłoniło mnie do rozpoczęcia jego lektury, a później - do zakupu tomu. Pierwsze rozdziały historii Nimony przeczytałam bowiem na blogu gingerhaze.com, prowadzonym właśnie przez Noelle. W tej chwili możecie tam zapoznać się z trzema pierwszymi chapterami komiksu. Jeśli praca Wam się spodoba, warto pomyśleć o zakupie albumu - na przykład w sklepie Atom Comics, o którym pisałam w poprzedniej notce (to nie jest post sponsorowany, po prostu polecam Wam to, co dobre :)).
Niech jednak te trzy pierwsze rozdziały Was nie zmylą. Nimona zaczyna się lekko i zabawnie, ale z czasem zdacie sobie sprawę z tego, że niemal każda z postaci ukrywa swój mały (lub większy) sekret. Będzie czas na gwałtowne zwroty akcji, śmiech, ale także - nie ukrywam - łzy wzruszenia. Samo zakończenie komiksu było dla mnie niespodziewane (ale ja jestem bardzo niedomyślnym czytelnikiem) i trochę... zawiodło moje oczekiwania.
Porównanie pierwszej strony ze starszej i odnowionej wersji. |
Jeśli chodzi o styl rysowania, to mój wybór zawsze pada na raczej kreskówkową i kolorową kreskę. Tak było i tym razem. Nimona jest pełna kolorów, a to, co wychodzi spod ręki Noelle, przedstawia się ciekawie i oryginalnie, co jest plusem komiksu. Jej kreski po prostu nie da się pomylić z inną - jest tak charakterystyczna. Warto w tym miejscu dodać, że w wersji papierowej pierwsze dwa rozdziały odświeżono i ich kreskę ujednolicono względem tych późniejszych. Na uwagę zasługują także dodatki, znajdujące się w albumie - bonusowe, zabawne mini-komiksy autorki. Warto również wspomnieć o liternictwie, które, jeśli mnie wzrok nie myli, jest w całości wykonane odręcznie. To sprawia, że komiks czyta się nieco inaczej niż standardowe powieści graficzne - przez nieco koślawe litery jest on bliższy czytelnikowi. Takie było przynajmniej moje odczucie. :)
Nimona to silna bohaterka, która nie boi się stawiać czoła wyzwaniom. Jest to komiks warty uwagi, ponieważ nastraja pozytywnie i pokazuje, co naprawdę jest w życiu ważne. Tak, wiem, jak to brzmi, ale to prawda! Jeśli będziecie chcieli się zapoznać z tą pracą Noelle Stevenson, musicie pamiętać, że zarówno próbka w sieci, jak i wersja papierowa, nie posiadają polskiej wersji językowej.