środa, 2 maja 2012

Paweł Matuszek, Kamienna Ćma

Książkę przeczytałam już jakiś czas temu (od tego czasu zdążyłam już skończyć kolejną), jednak długo zastanawiałam się nad tym, co powinnam o niej napisać. Nie mogę jednak myśleć o tym w nieskończoność, więc moja opinia o książce będzie bardzo krótka.

"Kamienna Ćma" to debiutancka powieść Pawła Matuszka, który stworzył coś naprawdę oryginalnego. Na tyle oryginalnego, że właściwie nie mam pojęcia, z której strony to ugryźć. Wiem jedno: kiedyś będę musiała wrócić do tej powieści, aby móc zrozumieć ją całą, a nie tylko część, jak to ma miejsce teraz.

Beddeos mieszka w wieży, znajdującej się na pustkowiu. Towarzystwa dotrzymuje mu Tyfon - swego rodzaju robot, pełniący funkcję pomocnika. Beddeos jest strażnikiem i właściwie wie tylko tyle. Nie wie czego tak naprawdę ma strzec i przed czym. Nie ma też pojęcia o tym, kim tak naprawdę jest, jak znalazł się w wieży i co robił, zanim się tam pojawił.

Tak rysuje się początek fabuły, która wcale nie jest tak prosta, jak wydaje się być na początku. Kiedy już myślałam, że wszystko rozumiem, pojawiała się następna tajemnica, przez co wszystko znów stawało się niejasne i właściwie nie do pojęcia (przynajmniej dla mnie).

Ale może właśnie fakt, iż proza tego autora jest na tak wysokim poziomie, świadczy o jego talencie (bo o niebywałej wyobraźni Matuszka może przekonać się nawet czytelnik, który nie do końca rozumie fabułę). Warto wspomnieć, iż powieść ta to książka w książce, ponieważ zawiera w sobie pięknie ilustrowaną bajkę dla dzieci, która podnosi walory artystyczne całej powieści i tworzy z niej nawet coś więcej. Dodatkowo do kwestii wypowiadanych (a właściwie wyświetlanych) przez Tyfona (jak i innych bohaterów powieści) zostały użyte różne kroje pisma, przez co dialogi postaci są bardziej wyraziste. W powieści aż roi się od przedziwnych, legendarnych stworów, których istnieniem zdziwiony jest sam Beddeos.

Moja ocena końcowa nie będzie najwyższa, ale to nie jest tak, że "nie rozumiem, więc wystawiam niską ocenę". Podoba mi się oprawa graficzna książki - zarówno jej okładka, jak i wyklejka oraz oczywiście ilustrowana powieść w powieści. Proza Matuszka bez wątpienia jest oryginalna i powinna bardziej przypaść do gustu fanom sf niż fantasy (takie jest moje skromne zdanie). Mnie niestety nie porwała. Może kiedy wrócę do niej po jakimś czasie, uznam jej genialność. Mimo takiej a nie innej oceny polecam, ponieważ jest to bardzo ciekawa lektura.


2 komentarze:

  1. Ja to chcieć przeczytać! Fakt jednak pozostaje faktem: książka od początku do końca zapowiadała się dziwacznie. Nawet wymiarowa nie jest :p

    OdpowiedzUsuń
  2. szczerze mówiąc mnie i trochę zachęca i trochę odrzuca. Poza tym od sf trzymam się przeważnie z daleka. Ale dzięki za review. ;D

    OdpowiedzUsuń